STYL ŻYCIA

Motyle we własnych sidłach – jak rozpoznać chorobę Hashimoto?

23.04.2020 Anna Hernik-Solarska

Motyle we własnych sidłach – jak rozpoznać chorobę Hashimoto?

Bywamy przy niej ciągle zmęczone, mamy problemy z wagą, włosy,
skóra i paznokcie są w coraz gorszym stanie. Choroba Hashimoto do niedawna wydawała się egzotyczną rzadkością. Dzisiaj jest diagnozowana u coraz większej liczby kobiet. Jak ją rozpoznać?

Ale zacznijmy od początku, czyli od tarczycy. – Ten narząd to nieparzysty gruczoł wydzielania wewnętrznego, który przypomina kształtem motyla – mówi Magdalena Jagiełło, specjalista endokrynolog i dodaje: – Przychodzili do mnie pacjenci, którzy skarżyli się na złe samopoczucie. Gdy pytałam ich, czy badali tarczycę, odpowiadali: "Ale ja przecież nigdy nie miałem tarczycy!". 

To byłoby niemożliwe, ponieważ nie da się żyć bez tarczycy, a w zasadzie bez hormonów, które ona wytwarza, czyli trójjodotyroniny (T3), tyroksyny (T4) i kalcytoniny wpływających na metabolizm i gospodarkę wapniowo-fosforową organizmu. Sygnał do tarczycy, żeby zaczęła swoją produkcję, wysyła przysadka mózgowa, wytwarzając hormon TSH. Dlatego w badaniach tarczycy zleca się oznaczenie w krwi TSH, T3, T4 (jeśli chodzi o hormony tarczycowe, to oznacza się ich wolne frakcje, dlatego w wynikach badań czytamy – fT3 i fT4). I jeszcze jedno, zbyt wysokie TSH oznacza niedoczynność tarczycy, a zbyt niskie nadczynność – przysadka wysyłając coraz więcej TSH, próbuje zmusić tarczycę do wydajniejszej pracy, a zmniejszając produkcję TSH, chce spowodować zwolnienie produkcji hormonów przez tarczycę.

Co to ma wspólnego z chorobą Hashimoto? Niestety, bardzo wiele, bo to schorzenie nie jest uleczalne i właściwie zawsze powoduje zaburzenia w wytwarzaniu T3 i T4, a niedoczynność (najczęściej) lub nadczynność (rzadko) tarczycy są nieuniknioną konsekwencją Hashimoto.

Coraz powszechniejsza

O tym, że ta choroba występuje coraz częściej, wie doskonale Magdalena Jagiełło, która od lat prowadzi specjalistycznego bloga „Doktor Magda”. Pisze nie tylko o Hashimoto, ale w ostatnim czasie właśnie ta egzotycznie brzmiąca nazwa budziła największe zainteresowanie. – Liczba pacjentów, u których diagnozuję to schorzenie, wzrasta – tłumaczy specjalistka. – Dlatego napisałam książkę „Hashimoto. Niedoczynność tarczycy. Prawdy i mity”. Na okładce dołożyłam zdanie: „Podręcznik świadomego pacjenta”, ponieważ z mojego doświadczenia wynika, że wokół tej choroby narosło wiele obiegowych opinii, które często niewiele mają wspólnego z medycznymi faktami – dodaje doktor Jagiełło.

Choroba Hashimoto to przewlekłe zapalenie tarczycy o podłożu autoimmunologicznym. Co to oznacza? „To defekt układu odpornościowego, choroba z tzw. autoagresji, gdzie organizm »atakuje« jeden ze swoich narządów. W tym wypadku tarczycę. Jest ona sukcesywnie uszkadzana, co z czasem powoduje jej niedoczynność. Jednym zdaniem: niedoczynność to skutek, a Hashimoto to przyczyna” – pisze w swojej książce Magdalena Jagiełło. W praktyce oznacza to, że nasz układ odpornościowy atakuje tarczycę, w badaniu krwi pojawiają się przeciwciała tarczycowe, a w samym narządzie tworzy się stan zapalny, który jest widoczny podczas badania usg.

Żeby zdiagnozować tę chorobę, należy wykonać właśnie usg, a w badaniu krwi oznaczyć THS, fT3 i fT4 oraz przeciwciała tarczycowe. Wyniki powinien zobaczyć i skonsultować lekarz endokrynolog, ponieważ – zwłaszcza w początkowej fazie – choroba Hashimoto może powodować nadczynność tarczycy. Jeśli tak jest, leczenie polega na obniżeniu poziomu hormonów tarczycy. Jednak najczęściej, a w bardziej zaawansowanej fazie choroby niemal zawsze, Hashimoto, uszkadzając tarczycę, prowadzi do jej niedoczynności. Wtedy bardzo ważne jest odpowiednie ustawienie leków hormonalnych tak, aby wyeliminować zbyt niski poziom T3 i T4.

Złe samopoczucie

Choroby tarczycy, w tym Hashimoto, częściej dotykają kobiety niż mężczyzn. I niestety, wiele z nich zanim trafi do endokrynologa, odbywa wędrówkę po kolejnych specjalistach, skarżąc się na różne dolegliwości. Dlaczego tak się dzieje? – Tarczyca wpływa na wszystko: metabolizm, pracę serca, kondycję stawów, wygląd włosów, regularność miesiączek, masę ciała, jakość snu, nastrój, płodność, wysokość ciśnienia – tłumaczy doktor Magdalena Jagiełło.

Wyjaśnia, że te różne dolegliwości nazywane są „maskami Hashimoto”, czyli objawami, które mogą sygnalizować inne choroby. Najczęściej kobiety skarżą się na zmęczenie, złe samopoczucie, przygnębienie. Często towarzyszą temu problemy z wagą, poczucie „tycia od powietrza”. Pogarsza się też kondycja włosów, paznokci, skóry. Jeśli kobieta trafiająca z takimi objawami ma ponad czterdzieści lat, zwykle słyszy, że to pewnie menopauza. – Tak nie powinno być, przede wszystkim dlatego, że żadnych objawów nie należy lekceważyć ani zrzucać na karb naturalnego procesu, a poza tym nawet podczas menopauzy kobiety nie muszą być skazane na złe samopoczucie – mówi specjalistka endokrynolog.

Tarczyca przyszłej mamy

Młode kobiety o chorobie Hashimoto często dowiadują się wtedy, gdy mają problemy z zajściem w ciążę. – To są pacjentki, które muszą być pod szczególną kontrolą. Po pierwsze dlatego, że dobrze leczona i opanowana choroba Hashimoto daje szansę na macierzyństwo, a po drugie z tego powodu, że niedoczynność tarczycy jest niebezpieczna dla płodu, który nie ma jeszcze wykształconego tego narządu, a hormony tarczycy są niezwykle ważne dla rozwoju jego układu nerwowego, w tym mózgu. Mama musi mieć je zatem w normie – wyjaśnia doktor Jagiełło.
Okres ciąży, ale też miesiące przed zajściem w nią (jeżeli kobieta planuje macierzyństwo), to w zasadzie jedyny moment, kiedy pacjentki z Hashimoto powinny przyjmować jod w tabletkach. Poza tym przypadkiem przyjmowanie tego pierwiastka podczas stanu zapalnego tarczycy (a tym jest choroba Hashimoto) nie ma sensu, ponieważ uszkodzony gruczoł i tak nie jest w stanie przetwarzać go należycie.

Pisząc o ciąży, warto też wspomnieć o poporodowym zapaleniu tarczycy. Co to takiego? „To wariant Hashimoto. Jest to choroba autoimmunologiczna, a nie na przykład infekcja bakteryjna. Na szczęście typowe dla poporodowego zapalenia tarczycy jest to, że jest przemijającą dolegliwością. Jego występowanie wiąże się ze zmianami w układzie odpornościowym kobiety w ciąży, który jest blokowany dla dobra dziecka” – pisze w swojej książce Magdalena Jagiełło.

Lekarka dodaje, że poporodowe zapalenie tarczycy może pojawić się również wtedy, gdy kobieta poroni. Objawy tego schorzenia mogą ujawnić się nawet w ciągu roku od porodu lub poronienia. Jakie one są? To zależy od fazy choroby i tego, czy pojawia się nadczynność czy niedoczynność tarczycy. Zwłaszcza przy niedoczynności tego gruczołu występuje spadek nastroju, który bywa diagnozowany jako depresja poporodowa, dlatego poza konsultacją u psychiatry zawsze warto wykonać też badania krwi i usg, które jednoznacznie określą kondycję tarczycy.

Szkodliwe mity

Na forach internetowych roi się od porad osób, które na własnej skórze przetestowały jakieś kuracje w chorobie Hashimoto. Wiele osób stara się je stosować i możliwie długo unikać wizyty u lekarza. Magdalena Jagiełło mówi, że jeden z większych mitów dotyczących tego schorzenia dotyczy diety. Wiele osób twierdzi, że wyleczyło się z Hashimoto, stosując specjalną dietę. Najczęściej polega ona na odstawieniu glutenu i laktozy.
– Niestety, muszę wszystkich rozczarować – to nie jest możliwe – stwierdza lekarka. I tłumaczy: – Po pierwsze dlatego, że choroba Hashimoto jest nieuleczal- na, to znaczy, że żadna dieta ani nawet leki nie spowodują, że tarczyca wróci do formy sprzed choroby. Przewlekły stan zapalny będzie jej już towarzyszył zawsze, chyba że było to poporodowe zapalenie tarczycy.
Wyjaśnia, że możliwe są okresy polepszenia stanu gruczołu, a do tego część osób przez pewien czas choruje, nie odczuwając negatywnych objawów, a nawet mając odpowiedni poziom hormonów.

Dlaczego więc pojawiają się opinie, że dieta służy wyzdrowieniu? – Jest kilka przyczyn. Osoby, które odstawiają gluten, przestają jeść drożdżówki, hamburgery, pizzę, białe pieczywo. To powoduje, że chudną i lepiej się czują. Jednak nie wynika to z dstawienia glutenu jako takiego, tyl- ko z rezygnacji z tak zwanego śmieciowego jedzenia. Drugi powód jest taki, że choroby autoimmunologiczne, czyli również Hashimoto, są bezpośrednio powiązane z układem odpornościowym, a ten z kolei w dużej mierze zależy od kondycji naszych jelit. A zatem im zdrowiej się odżywiamy, tym lepiej się czujemy. Ale to dotyczy zmiany wszystkich nawyków żywieniowych, a nie tylko odstawienia glutenu i laktozy – wyjaśnia doktor Jagiełło.

Nasza specjalistka dodaje, że niedawno opublikowano badania, z których jednoznacznie wynika, że eliminacja glutenu, która nie jest podyktowana celiakią (chorobą polegającą na nietolerancji glutenu), może prowadzić do insulinooporności, a w rezultacie do cukrzycy. – Makaron z pszenicy durum, pełnoziarniste żytnie pieczywo, płatki owsiane to bogactwo błonnika, minerałów i witamin i nie należy z nich rezygnować – tłumaczy Jagiełło.

Jeśli chodzi o mleko, to część osób ma nietolerancję laktozy. Wszelkie nietolerancje pokarmowe to stres dla organizmu, a to może przekładać się na zaostrzenie Hashimoto. Ale nie należy pochopnie, bez wcześniejszych badań odstawiać nabiału. Czasami wystarczy słodkie mleko zastąpić serami, kefirem i maślanką, które za- wierają niezbędny dla nas wapń.
– Kolejny niebezpieczny mit dotyczy suplementacji – mówi lekarka i dodaje: – Są osoby, które wierzą, że niedoczynność tarczycy spowodowaną Hashimoto można wyleczyć jodem, co gorsza niektórzy nawet sięgają po płyn Lugola. Nasza ekspertka zaznacza, że o ile jod nie jest dobrym pomysłem w tej chorobie, o tyle suplementacja sele- nu jest jak najbardziej wskazana. – Często zalecam moim pacjentom przyjmowanie selenu i witaminy D3, ale wcześniej kieruję ich na badanie krwi, by sprawdzić, czy faktycznie mają niedobory tych składników.

Tylko spokój

Co zatem jest ważne w opanowaniu choroby Hashimoto? – Przede wszystkim dobra diagnostyka, która pozwoli na określenie, jak bardzo zaawansowana jest choroba, w jakim stanie jest tarczyca i jak wyglądają poziomy hormonów we krwi – mówi Magdalena Jagiełło.
Lekarka podkreśla, że pacjent powinien być pod stałą kontrolą lekarza endokrynologa. Poza wspomnianymi już przez nas wcześniej badaniami, takimi jak oznaczenie hormonów we krwi i usg tarczycy, specjalista będzie czuwał nad odpowiednim dobraniem leków oraz reagował na każde pogorszenie stanu zdrowia chorego.

Podobnie jak w wielu innych chorobach autoimmunologicznych, tak i w wypadku Hashimoto czynnikiem działającym na niekorzyść jest stres. – Dlatego warto – choć wiem, że brzmi to jak truizm – zadbać o spokój, nauczyć się metod relaksacji i radzenia sobie ze stresem. To możliwe! – podkreśla specjalistka.
Dlatego, gdy usłyszycie, że macie Hashimoto, nie wpadajcie w panikę. Nazwa choroby brzmi dziwnie, ale jej opanowanie jest w zasięgu możliwości współczesnej medycyny, a ze względu na jej powszechność coraz więcej lekarzy ma świadomość tego schorzenia.