MODA

#Wolęwiedzieć: mówimy „tak” badaniom na obecność wirusa HIV

05.06.2020 Redakcja Fashion Magazine

#Wolęwiedzieć: mówimy „tak” badaniom na obecność wirusa HIV
Fot. Maciej Bernaś

Materiał pochodzi z Fashion Magazine, z 2018 roku

Każdego dnia w Polsce nawet trzy osoby dowiadują się, że są zakażone wirusem HIV. Aż dwie trzecie zakażonych nie ma takiej świadomości, bo po prostu się nie bada. Problem jest tym większy że HIV i AIDS to wciąż tematy tabu. Dlatego „Fashion Magazine” wraz z partnerami projektu: MTV Polska i MAC Cosmetics uruchomił projekt #WOLEWIEDZIEC, który promuje profilaktykę – badania na obecność wirusa HIV, ma również na celu przełamanie negatywnego wizerunku tych badań. Są z nami osoby znane i wpływowe, których głos ma wielką siłę.

Otym, z jak poważnym problemem mamy do czynienia, mówią dane epidemiologiczne. Od początku epidemii, czyli od 1985 roku, do lipca 2017 roku, wirusa HIV wykryto w Polsce u 22 657 osób. W tym samym czasie odnotowano ponad 3,5 tysiąca zachorowań na AIDS, a 1382 osoby z powodu tej choroby zmarły. Co roku liczba zakażonych wzrasta o kilkanaście procent. W 2015 roku Polska znalazła się nawet na niechlubnej liście 10 krajów Europy z największą liczbą nowych zakażeń HIV. Dwie trzecie zakażonych wirusem HIV nie wie o swojej chorobie. Żyją z nią, nie zdając sobie z tego sprawy, tym samym narażając innych na zakażenie i zmniejszając swoje szanse na spokojne i w miarę „zdrowe” życie, które mogliby prowadzić dzięki stałej kontroli lekarza i terapii antyretrowirusowej.

Po pierwsze: wyleczyć świadomość

Zdaniem edukatorów seksualnych najpoważniejszym dla nich wyzwaniem jest brak społecznej świadomości, że HIV dotyczy każdej osoby aktywnej seksualnie, a co za tym idzie – testy na obecność wirusa HIV powinny być powszechnym, rutynowym badaniem. – „W Polsce to ciągle tabu i kwestia wzbudzająca sensację. Cały czas my- ślimy o osobach z marginesu jako potencjalnie zagrożonych, a nie o sobie. Zakażenia wykrywane są tak późno, również z innego powodu – nawet lekarze w trakcie dia- gnostyki nie biorą pod uwagę HIV” – mówi dr Magdalena Ankiersztejn-Bartczak, pedagog, socjolog, edukator seksualny, prezes Fundacji Edukacji Społecznej.

"Świadomość jest moim zdaniem najważniejsza w każdym aspekcie życia. To źle, że w wielu domach unika się rozmów o seksie" mówi Natalia Siwiec, jedna z bohaterek akcji #Wolęwiedzieć.

Po drugie: uczyć na nowo

Ekspertka zwraca uwagę na jeszcze jeden problem, który w Polsce, w kontekście HIV, należałoby rozwiązać. – „W latach 90-tych początkowy strach i lęk przed za- każeniem został złagodzony działaniami edukacyjnymi i profilaktycznymi. Problem w tym, że od kilku lat w Polsce obserwujemy ponowy spadek wiedzy na temat HIV i wzrost negatywnego podejścia do osób seropozytywnych. Testy na HIV ciągle są wykonywane przez mniej niż dziesięć procent Polaków. To jeden z najniższych odsetków w Europie. Brak działań profilaktycznych zaczyna się przekładać na brak wiedzy” – ostrzega ekspertka.

Właśnie dlatego kampanie poświęcone profilaktyce HIV odgrywają tak ogromną rolę w budowaniu powszechnej świadomości, edukowaniu i walce ze stereotypami. „Fashion Magazine” jest zawsze blisko tematów ważnych społecznie, dlatego włączył się do akcji fundacji M·A·C AIDS, która dzięki współpracy z Fundacją Edukacji Społecznej i MTV Polska oraz dzięki udziałowi gwiazd przekonuje do do testów na HIV, jako jednego z najważniejszych elementów profilaktyki.

Po trzecie: rozmawiać o seksie

Natalia Siwiec, influencerka i jedna z ambasadorek kampanii, powiedziała nam w trakcie wspólnej sesji zorganizowanej przez redakcję „Fashion Magazine”: „Moim zdaniem w każdym aspekcie życia najważniejsza jest świadomość. Niestety edukacja seksualna w szkołach jest niewystarczająca, w domach często unika się rozmów o seksie. Dlatego tak ważne jest przyłączanie się do takich kampanii i edukowanie poprzez media społecznościowe. Wiedza dotycząca tego, w jaki sposób można zapobiegać zakażeniu czy świadomość, że jest się nosicielem wirusa HIV, daje możliwość ochrony najbliższych i reszty społeczeństwa przed zakażeniem”.

Po czwarte: działać

Karolina Pisarek podkreśla, że włączyła się do akcji, by „poinformować ludzi, że trzeba się badać i uświadomić, że osoba zarażona HIV może cieszyć się życiem”. – „W naszych czasach wiele osób nie wie nawet, że choruje. Zarazić można się nie tylko drogą płciową, ale również w salonie tatuażu czy piercingu. Jeżeli kampania ura- tuje choć jedno życie, warto angażować się w takie akcje” – zaznacza modelka.

Grażyna Wolszczak wyznaje, że 20 lat temu jej bliski znajomy zmarł na AIDS. Dlatego temat HIV i AIDS jest dla niej bardzo ważny, a udział w akcjach mających na celu zwiększanie świadomości dotyczącej badań na obecność wirusa HIV i zabezpieczania się przed nim, naturalny. – „Tym bardziej że statystyki są przerażające. Szacuje się, że nawet 80 proc. zakażonych wirusem HIV nie ma o tym pojęcia. A przecież im szybciej zostanie wykryty, tym większe szanse na szczęśliwe i długie życie” – mówi.

Ta kampania to dla mnie przełom. Dzięki niej zbadałem się na obecność wirusa HIV. Mam nadzieję, że przestanie to być tematem tabu – dodaje Michał Baryza, bohater kampanii #Wolęwiedzieć. 

Po piąte: zacząć od siebie

Dla Michała Baryzy, modela, uczestnika ostatniej edycji programu „Top Model” udział pierwszy w życiu udział w kampanii poświęconej HIV i AIDS okazał się przełomem i sprawił, że sam zrobił test na HIV. – „Dziś wiem, jak przekonywanie do robienia takich badań jest ważne, zwłaszcza że testy na HIV to w Polsce wciąż temat tabu. Mam jednak nadzieję, że dzięki takim inicjatywom to się zmieni, zaczniemy głośniej mówić o zagrożeniach i uświadomimy sobie, że zabezpieczając się i badając się regularnie, dbamy nie tylko o własne zdrowie, ale też o zdrowie tych, na których nam zależy” – zauważa.

Do akcji #WOLEWIEDZIEC organizowanej przez Fashion Magazine, M·A·C Cosmetics i MTV Polska włączył się także Piotr Grabarczyk, Dawid Kwiatkowski i prezydent Słupska Robert Biedroń.

"Najważniejsza jest wiedza.Wirus HIV nie jest już mordercą. Odpowiednio wcześnie wykryty i leczony pozwala na cieszenie się normalnym życiem" mówi Piotr Grabarczyk, bohater akcji #Wolęwiedzieć.

Fotograf: Maciej Bernas
Stylizacja: Paula Dudziak
Asystent Stylisty: Michał Bernas
Make up: Monika Pondo / Mac Cosmetics
Movement: Michał Gerlach „Pankrok”
Włosy: Bartek Janusz
Retusz: Dawid Żądło
Catering: The Fancy Food
Włosy: Adrian Lasota
Produkcja: Fashion Magazine


Wywiad z Robertem Biedroniem

Jakie błędy w życiu popełnił? Czy ma na swoim koncie głupstwa, których żałuje? Co oznacza dla niego ryzyko? Pytamy ambsadora akcji #WOLEWIEDZIEC.

Wiele głupstw popełnił pan w życiu Panie Prezydencie? 

Mnóstwo. Na koniec podstawówki nie chcieli wydać mi świadectwa, bo podczas świętowania tanim winem koledzy podburzyli mnie, żebym wygarnął naszej wychowawczyni wszystkie swoje żale. Głupota. Jako dzieciak pojechałem z kolegą na granicę. Po co? Bo chcieliśmy zobaczyć, jak wygląda Czechosłowacja. Zobaczyliśmy. Zatrzymali nas strażnicy, przez cały dzień nie chcieli wypuścić, myśleli chyba, że chcemy tam uciec. Takich historii każdy z nas ma mnóstwo. Szczęśliwie większość z nich nie przyniosła trwałych konsekwencji. Myślę, że to jest najważniejsza rzecz w sprawie bezpieczeństwa w seksie i HIV. To są chwile nierozwagi, które kosztują całe życie, a uchronienie się przed tym jest bardzo łatwe i powszechnie dostępne.

To chyba niezbyt dobrze o nas świadczy. Odkąd pamiętam, mówi się o zagrożeniu HIV. Nie uczymy się?

To pewien paradoks, bo kiedyś pod tym względem było znacznie lepiej. Pamiętam, że w latach 80. i 90. edukacja seksualna, także w kwestii bezpieczeństwa i profilaktyki przed HIV, była standardem. W początkach pandemii HIV mnóstwo mówiło się o tym w przestrzeni publicznej. Ten strach przed chorobą, na którą nie ma lekarstwa, mobilizował do tego, żeby zachowywać się racjonalnie. Dzisiaj, gdy pierwsza fala dyskusji na ten temat opadła, ryzyko znowu się zwiększa. Pokolenie młodych ludzi nie ma po prostu tej świadomości ryzyka, którą miało moje pokolenie. Z przerażeniem czytam raporty o tym, jak wielu młodych ludzi zaraża się chorobami z powodu ryzykownych zachowań, przede wszystkim dlatego, że nie zdają sobie sprawy z konsekwencji. To trochę tak, jakbyś skakał ze spadochronem i nie przygotował sprzętu. O, mam nawet dobre hasło: jak skaczemy ze spadochronem, tak samo kochajmy się z kondomem. Słupsk, którego jestem prezydentem, jest jednym z niewielu miast w Polsce, gdzie wprowadzono program edukacji seksualnej. Właśnie przyjęliśmy nowy program, w którym będziemy również uczyć o bezpiecznym seksie. To będzie nowoczesna, obiektywna wiedza seksualna. Żadna ściema, jak dzisiaj na wychowaniu do życia w rodzinie.

…gdzie uczymy się tego, że najlepiej byłoby mieć jednego, stałego partnera przez całe życie. Co może i jest całkiem mądre, tyle że nie bardzo przystaje do rzeczywistości.

No właśnie. Historia ludzkości pokazuje, że zawsze mieliśmy z tym problem. Od starożytności ludzie borykali się z zakażeniami i chorobami, które przenoszone były drogą płciową. Myślę, że ani moralność ani wartości konserwatywne tego nie zmienią. Dlatego tak ważne jest, żeby o tym otwarcie mówić. Inaczej przymykamy oczy, udajemy, że problem nie istnieje. Zdrowy rozsądek i medycyna są w tej kwestii znacznie bardzie skuteczne. Nie ma sensu walczyć z ludzką naturą.

A jaka jest pana natura – czy ma pan jakąś granicę ryzyka, której pan nie przekracza?

Mam instynkt samozachowawczy. Unikam sytuacji, w której moje bezpieczeństwo, przede wszystkim fizyczne, jest zagrożone. Unikam też sytuacji, w których ktoś mógłby odebrać mi godność. Przez całe moje życie wiele osób doradzało mi, co powinienem zrobić. Niektórzy z troski o moje bezpieczeństwo odradzali mi np. przyznawanie się do orientacji. Idę swoją drogą, czasami wyboistą, ale na koniec wiem, że inaczej się nie dało.

Przez lata działalności publicznej zdarzało się, że wiele osób chciało zrobić panu krzywdę. Ktoś pobił pana na ulicy, inni ludzie próbowali wyrzucić pana z pociągu. Nie pomyślał pan wtedy, że to zbędne ryzyko, że należy odpuścić?

Szczerze mówiąc, pomagała mi ignorancja. Nie pamiętam, ile razy zostałem pobity, opluty, obrażony. Ale, szczerze mówiąc, zupełnie tego nie przewidziałem. Nie wiedziałem, jakie będą konsekwencje mojej działalności dla mnie samego. Może nie jest to najlepsze świadectwo mojej inteligencji, ale uważam, że na koniec ta naiwność okazała się bardzo dobra.

Dobra?

Tak, bo gdybym wiedział, co mnie czeka, być może nie zrobiłbym tego wszystkiego, co zrobiłem. Bałbym się konsekwencji, tego, że ktoś będzie chciał mi zrobić dużą krzywdę, że mnie w końcu zabije. Nie zacząłbym działać na rzecz gejów w czasach, kiedy to było bardzo niebezpieczne. Nie startowałbym w wyborach do parlamentu, nie próbowałbym zostać prezydentem Słupska. Udało mi się, bo mam wrodzoną naiwność. Tyle, że na końcu tego wszystkiego jest słuszny cel. Dlatego uważam, że ryzyko związane z zaangażowaniem się w politykę i życie społeczne jest mniejsze niż ryzyko fizyczne w kontekście zakażenia wirusem HIV. W polityce ryzyko wynikające z ignorancji może się nam opłacić. Ryzyko w przypadkowym seksie, wynikające z ignorancji? Moim zdaniem nie warto.

Nauczył się pan czegoś na popełnionych błędach?

Oczywiście. Większości z nich nie pamiętam. O innych nie chcę mówić publicznie. Chodzi o to, że pewnych głupot nie musimy popełniać. To jest kwestia przyzwyczajeń, nawyków. Nie wychodzimy rano z domu bez umycia zębów. Dlaczego mamy uprawiać niebezpieczny seks? Dla samej adrenaliny? Polecam skok ze spadochronem. Serio, bardzo to lubię, skaczę od kilku lat.

To przykład ryzyka, które warto podejmować?

To kwestia ograniczonego ryzyka. Kiedy skaczę sam, odpowiadam tylko za siebie. Chociaż kiedyś skakałem w tandemie – jako mniej doświadczony skoczek byłem całkowicie zdany na swojego instruktora. Siedziałem z nogami na zewnątrz w samolocie kilka tysięcy metrów nad ziemią i zastanawiałem się: a co, jeśli instruktor nie otworzy spadochronu? Byłoby mi trochę szkoda.

Można zaufać instruktorowi skoków ze spadochronem, a nie powinno się ufać miłemu chłopakowi albo dziewczynie?

W tandemie skacze pan z pro- fesjonalistą, który zna się na swojej robocie. Ktoś, kogo poznaliśmy kilka godzin wcześniej, może być miły, fajny, inteligentny i piękny, ale to w żaden sposób nie świadczy o tym, że jest zdrowy. Przecież ogromny odsetek zakażonych HIV nie zdaje sobie z tego sprawy! Dlatego uważam, że zawsze powinniśmy mieć ograniczone zaufanie w tych kwestiach.

Pan w ogóle ufa ludziom?

Bardzo. I uważam, że trzeba ufać. W przypadku zdrowia jestem jednak bardzo ostrożny. Zaufanie jest ogromnie ważne. W stałym związku jest wręcz kluczowe. Ale sytuacje są różne. Przecież nie wszyscy żyjemy w stałych związkach, nie wszyscy uprawiamy przez całe życie seks z jednym partnerem, nie wszyscy uważamy tak samo na nasze zdrowie. Ale poza tym ufam ludziom.

Nigdy się pan nie sparzył?

Mnóstwo razy. Czasami z powodu własnej naiwności, o której już mówiłem, a czasami dlaczego, że po prostu nie byłem w stanie przewidzieć wydarzeń. Chłopak, którego poznałem, kiedy miałem 18 lat, zrobił mi „coming out” przed moją mamą. On był zakochany, ja nie. Ale postanowił zadzwonić do mojej matki, która nie wiedziała wtedy, że jestem gejem, i powiedzieć jej o tym, że mnie kocha i zamierza ze mną być.

Może zdjął z pana ciężar trudnej rozmowy?

Moja mama ogromnie to przeżyła, przez kilka miesięcy nie rozmawialiśmy, dla niej to był szok. Proszę pamiętać, że to były zupełnie inne czasy niż dzisiaj. Wolałbym zrobić to sam, przygotować siebie i ją do tej rozmowy. Ale stało się, trudno. Nie zmienia to faktu, że wciąż wierzę ludziom.

Oni panu chyba też. W sondażach wychodzi na to, że żadnemu politykowi Polacy nie ufają tak jak panu.

To bardzo miłe, ale jest też efektem tego, że nigdy nie kombinowałem ani nie oszukiwałem. Jestem jeszcze młody i wiem, że wiele muszę się nauczyć. Cały czas się uczę. Podróżuję po Polsce. Rozmawiam z ludźmi. To więcej niż dałoby mi przeczytanie 100 książek.

Polityka jest bezpieczniejsza od seksu?

Nie, ale w polityce trudno się zarazić chorobą. Jasne, jeśli komuś zaufamy, a ten ktoś nas oszuka, kariera polityczna może się wywrócić. Ale to wciąż mniej ważne niż zdrowie i życie. Ufam ludziom, z którymi robię politykę, ale też stawiam granice tego zaufania. Nie przekraczam prawa, działam w ramach obowiązujących przepisów, staram się myśleć rozsądnie, nie robić głupot.